Reklamowanie się na mediach społecznościowych czy w innych miejscach w internecie jest dziś powszechnie stosowaną praktyką, czym jest reklama kosztem innych ? Coraz częściej można zobaczyć, że firmy, a nawet pojedyncze osoby starają się wykorzystać sukces innych dla swoich korzyści. Reklamowanie się kosztem innych nie jest moralnym przedsięwzięciem, ale jest tanie, można na nim sporo skorzystać, a do tego jest coraz lepiej odbierane przez innych użytkowników.

Publikowanie cudzych prac jako swoje
Najpopularniejszym i od dawna stosowanym w internecie sposobem na reklamowanie się cudzym kosztem, jest wrzucanie na swoje social media prac innych osób i podawanie ich jako swoich.
Zobacz także: Najlepsze oferty bankowe
Często taka praktyka świetnie się sprawdza, bo są to treści czerpane zza granicy, najlepiej tłumaczone z języka innego, niż angielski, żeby jak najmniej odbiorców mogło je kojarzyć albo ściągnięte od mniejszych osób, aby nie mogły dochodzić swoich praw i nie opłacało im się iść ze sprawą do sądu. Takie zachowanie mocno zakrawa już o kradzież, ale dopóki nikt nie ma środków, żeby coś z tym zrobić, dana osoba jest praktycznie bezkarna.
Reklamowanie się pod cudzymi dziełami
W poprzednich latach bardzo popularne było reklamowanie swoich kanałów na YouTube czy profili na Instagramie za pomocą komentowania istniejących już treści u innych twórców. Wielu z nich blokowało takie wiadomości albo blokowało osoby, które starały się za darmo się rozreklamować, ale część z nich tego nie robiła, bo cieszyła się z każdego komentarza.
Wiele osób nie życzyła sobie tego typu reklamy, bo było to wprost żerowanie na ich pracy. Dziś na YouTube takie zjawiska praktycznie nie ma, ale na Instagramie w małych i tematycznych społecznościach takie podpinanie się po cudze treści jest typowe i na porządku dziennym.
Czym jest reklama kosztem innych przez wykorzystywanie cudzego wizerunku w swojej reklamie
Reklamy w internecie rządzą się swoimi prawami i najbardziej sprawdzają się te, które wykorzystują wizerunek znanych osób. Jeszcze kilka lat temu nagminnym było kradzenie czyichś zdjęć i umieszczanie ich w swojej reklamie, żeby przyciągnąć do produktu fanów danej osoby.
Dotykało to szczególnie mniejszych twórców, którzy nie tylko nie mieli możliwości dowiedzieć się o takim działaniu szybko, ale mieli za mały wpływ, żeby samodzielnie zmusić markę do zaprzestania takiej praktyki.
A sądzić się o to nikt nie chciał, ponieważ to zabiera czas, pieniądze i nerwy, które i tak mocno się traci podczas pracy w social mediach.